Zdisiu napisał(a):
<ciach>
Post by Zdisiu----
Jak kolega ma jakieś sensowne argumenty dlaczego Anglicy nie chcą euro
to prosze o konkrety..
Zdisiu
Projekt wspólnej waluty bowiem okazuje się mieć słabe strony, które nie
zostały przewidziane przez unijnych planistów. Jednym z nich jest,
zdawałoby się oczywista, zasada naczyń połączonych.
Połączone wspólną walutą gospodarki Niemiec, Francji i Włoch ugrzęzły w
koleinach recesji. W efekcie wzrost gospodarczy w eurostrefie szacowany
jest na 0,1%.
Tymczasem gospodarki Szwecji, Wlk. Brytanii i Danii, trzech krajów
unijnych, które odrzuciły euro, *obroniły* się przed recesją.
Specjaliści uważają, że wzrost gospodarczy w Szwecji może nawet
przekroczyć 1,5% w 2003 r. Pesymiści twierdzą, że będzie to �tylko�
wzrost 1,4%. Notowania gospodarcze w porównaniu z Niemcami i resztą osi
unijnej są również dobre. Bezrobocie w Szwecji wynosi tylko 5,3 %, a
przeciętna UE to blisko 9%. Ponadto Szwecja ma nadwyżkę budżetową,
podczas gdy Paryż i Bruksela ukrywają przed sobą i światem smutną
rzeczywistość rozpaczliwego balansowania na powierzchni, pod którą jest
już tylko kryzys.
Unia walutowa jest nierealna w regionie o tak zróżnicowanych
gospodarkach. Szwecja odrzuciła euro przekreślając brukselski plan
wprowadzenia wspólnej waluty w Unii Europejskiej. Nazajutrz brytyjski
�Daily Telegraph� zaproponował stworzenie Europejskiej Strefy Wolnego
Rynku:
Szwedzi twardo odrzucili rady polityków i głosowali za utrzymaniem
korony. Brytyjczycy, Szwedzi i Duńczycy to wygląda już na stały skład
tych, co pozostają na zewnątrz. Wszyscy trzej partnerzy powinni się
solidnie zastanowić, ponieważ nasza polityka zagraniczna oparta jest na
mrzonkach. Brytyjska dyplomacja kieruje się celem, jaki jest
*przywództwo w Europie*, a to z kolei sprawia, że UE wtedy bardziej
zauważa nasze potrzeby. Jednak bez względu na ambicje naszych polityków
wyraźnie widać, że Brytyjczycy nie chcą *przewodzić* w Europie, jeśli to
oznacza rezygnację z naszego pieniądza i ograniczenie niezależności.
Jeśli tylko nasi politycy i dyplomaci mieli odwagę odrzucić dogmat rodem
z ostatnich 40 lat, wtedy zauważyliby atrakcyjną alternatywę. Zamiast
ciągłego nieosiągalnego pragnienia bycia sercem Europy i płynących z
tego faktu frustracji, Wielka Brytania może stać się liderem
alternatywnej grupy niefederalistycznych, peryferyjnych państw. Wraz z
Szwecją i Danią (i może Irlandią), taka grupa mogłaby się powiększać o
nowe państwa, które zachowają swoją walutę. Taka grupa objęłaby państwa
spoza Unii � na przykład Norwegię � i związała się silnymi więzami z
Ameryką Północną.
Najkrócej Funt stoi za dobrze żeby pchać się w Euro i sam jest dobrym
"buforem" pomiędzy EUR i $
p.s.
USA mogłyby ewentualnie zgodzić się na istnienie swego rodzaju
quasiduopolu dolar - euro pod warunkiem zachowania asymetrii światowego
systemu walutowego. To znaczy euro pozostałoby walutą (lub walutą
"kierunkową ") dla krajów Europy Zachodniej, Europy Środkowo-Wschodniej
i dla krajów afrykańskich. Natomiast dolar zachowałby swoją hegemonialną
pozycję, co oczywiste, w krajach NAFTY i Ameryki Południowej, a także w
krajach skupionych w OPEC, w krajach Azji i w Rosji.
USA nie byłyby również zainteresowane tym, aby Wielka Brytania znalazła
się w strefie euro i wolałyby, żeby funt pozostał jako swego rodzaju
bufor pomiędzy dolarem i euro.
Rozszerzenie Unii Europejskiej w latach 2004-2007 a w konsekwencji
rozszerzenie strefy euro wzmocniłoby jeszcze pozycję euro i zachęciło
OPEC do przejścia na euro. W przyszłości tendencja ta mogłaby ulec
wzmocnieniu, kiedy do strefy euro weszłyby Wielka Brytania, Norwegia,
Dania i Szwecja - kluczową znaczenie miałaby oczywiście Wlk.Brytania.
Rozszerzenie strefy euro spowodowałoby, że cały obszar wpływu euro
miałby ludność konsumującą ropę o 33% liczniejszą niż USA.
Polecam artykuł http://forum.wprost.pl/ar/?O=336374&NZ=15 "Euro kontra
dolar"
--
Pozdrawiam Marcin vel Wilczur
"Ostatnio dowiedziono, że rząd nie tworzy problemów, on je tylko finansuje"